czwartek, 6 kwietnia 2017

Dlaczego Chińskie Sklepy Internetowe Żerują Na Twojej Głupocie?

Blogosfera tonie w morzu chińskiej tandety. Codziennie czytam Wasze desperackie prośby o klikanie w linki azjatyckich sklepów i wypisywanie cen, aby udowodnić, że się "uczciwie poklikało". Wszystko to, aby zacząć współpracę i zaszaleć w dresslili, sammydress i innym shittydress za całe 25 dolarów. Zrobicie wszystko, żeby tylko dostać za darmo ciuchy i akcesoria z drugiego końca świata, tylko po co? The blogosphere is drowning in the sea of Chinese crap. Every day I read your desperate requests to clink on links to Asian stores and to write the prices to prove your "honest visits". All of this this to start cooperation and to go crazy on dreslili, sammydress and other shittydress for 25 dollars. You will do anything to get something for free from the other part of the world but why? 


Mówi się, że ubrań nigdy za wiele. Tak bardzo lubimy się chwalić ilością posiadanych rzeczy. Szkoda tylko, że w tym przypadku nie ma czym szpanować. Ciasne koszulki, zbyt krótkie sukienki i za małe spodnie - taki jest obraz ofiary chińskiego sklepu. Do tego większość ubrań zrobiona z poliestru niewiadomego pochodzenia. Toksyczne szmaty produkowane kosztem zdrowia biednych ludzi ze wschodu. Ale Ty i tak wmówisz swojemu czytelnikowi, że poliester w upalny dzień jest spoko. Do tego cena taka przystępna i szybka, darmowa dostawa. Ktoś może nawet Ci uwierzy i wyda te dwa dolary, ale nie chciałbym być w Twojej skórze jak otrzyma przesyłkę. Czemu chwalisz się czymś, czego w życiu byś sam nie kupił? Zdjęcia wyjdą Ci może i ładne, ale niesmak pozostanie, będziesz jedynie kolejną naiwną osobą, która dała się wykorzystać za parę spodni. Reklamujesz shit za dwa dolary i właśnie te dwa dolary warta jest Twoja praca.   It is said that there's never enough clothes. We really like to brag about the amount of stuff we have. It's a pity that in this case there's nothing to be proud of. Tight shirts, too short dresses and trousers that are too small - this is a picture of the Chinese WebShops victim.  What is more, the majority of these clothes are made of polyester of unknown origin. Toxic rags produced at the expense of the health of poor people from the east. But still you will tell your readers that polyester is perfect for a hot day. The price is also attractive together with free shipping. Someone may even believe you and spend those two dollars but I will not like to be in your skin when someone receives the parcel. Why do you brag about stuff on which you would never spend your real money on? You may take a perfect pictures but the disgust will remain. You'll be just another naive blogger that was used for a pair of trousers. At the end of the day you advertise shit for two dollars, and only two dollars your work is really worth. 


61 komentarzy:

  1. Dosadnie napisane, ale czasami niedobrze robi się od zachwalania tych chińskich rzeczy... Może i czasem można tracić na coś dobrego, ale cały czas? Wątpię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja czekałam aż ktoś napisze taki post. Sama też byłam taka naiwna i cieszyłam się jak dziecko, kiedy dostałam pierwszą współpracę. Ale to są szmatki i skoro firmy rozdają je każdemu to oznacza, że są niewiele warte. ;) Ani trochę mi już nie zależy na takiej współpracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, cieszysz się, że ktoś Cię "zauważył", ale często ten ktoś ma w nosie Twoją pracę :)

      Usuń
  3. Odważny post, w końcu ktoś powiedział prawdę. Super też, ze piszesz w dwóch językach, wielki szacun

    OdpowiedzUsuń
  4. Odważny post. Podoba mi się Twoja szczerosc. brawo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ponieważ wiem, że większość chińskich produktów z takich sklepów to straszny badziew, nigdy nie podjęłam i nie podejmę tego typu współpracy. Poza tym nie chcę nikogo namawiać do klikania jakichś tam linków, bo niby dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem ci, że ja ostatnio nie widzę takich postów z prośbą o kliki, więc albo te osoby się kryją albo popularność takiego zachowania spada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Teraz większość sklepów wysyła ciuchu i wymaga jedynie publikacji stylizacji, kiedyś byli bardziej przebiegli i prosili o wstawianie linków, gdy ilość kliknięć ich satysfakcjonowała, to wysyłali ciuchy i wtedy trzeba było jeszcze to zaprezentować na sobie (a i wrzucić banerek) :P

      Usuń
  7. Tak bardzo masz racje! Prowadze bloga o bieliznie i skrzynke mam zaspamowana ofertami reklamowania chinskiech majtek za dwa zlote uszytych z koronki a'la firanka z epoki Gierka. Nie wiem, co musialoby mi sie stac, zeby ryzykowac tak reputacja i zgodzic sie na to. Czy te laski nie czaja, ze w ten sposob traca bogatszych, bardziej ogarnietych partnerow biznesowych?

    OdpowiedzUsuń
  8. Trafne...dlatego tak bardzo sobie cenię ostatnio dawandę i pakamerę...chociaż przyznam uczciwie, że zamawiam etui do telefonu na aliexpress, ponieważ wygrywają cęną z tymi samymi produktami sprowadzonymi do Polski...jednak obserwując ostatnio blogerki trafiłam na jedną, która współpracując z takimi firmami wybiera perełki i dobiera oryginalne stylizacje...niestety jeśli chodzi o inne ostatnio miałam dokładnie takie przemyślenia, jakie dzisiaj odważnie przedstawiłeś na blogu...przykre jest prowadzenie bloga tylko i wyłącznie po to, żeby otrzymywać darmowe rzeczy...raczej wychodze z założenia, że powinno sie na nim przedstawiać swoją pasję i to czym się interesujemy, dobrze wiemy, że te wszystkie rzeczy odbiegają w rzeczywistości od jakości idealnej...i tu chciałabym sie podzielić również przykrym spostrzeżeniem, kiedy to prowadząc bloga niecałe dwa miesiące w jednym z postów zaprezentowałam worek szyty w Polsce i jeden z komentarzy jaki otrzymałam zawierał treść " kliknęłam"...naprawdę?? moim celem nie było przedstawienie posta,żeby nabić "punkty" tylko pokazanie stylizacji...takie podsumowanie bardziej mnie rozzłościło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, rozbawił mnie ten przykład z workiem :D! Etui są może i tanie, ale nie chronią telefonu, po upadku pękają razem z nim :/

      Blog to pasja i ew biznes, nie odwrotnie :)

      Usuń
    2. Często etui na telefon to podróbką czyjegoś wzoru. Ogólnie ali to sklep z podróbkami.

      Usuń
  9. Szczery post. Oczywiście masz rację jednak warto pamiętać że gro tych tanich badziewnych blogerek modowych robi to, bo nie stać ich na markowe fajne rzeczy... Przemawia przez nie chęć dostania czegoś bo prawdopodobnie nigdy nie miały za dużo rzeczy. Oczywiście nie bronię ich. Uważam, że takie zachowanie jest głupie, bo jaki jest sens wciskać komuś badziew... Prawda jest taka, że szanujący się bloger nie sprzedaje się za parę majtek z firany jak to napisała Pani wyżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie i tak jest, ale w lumpeksie można znaleźć o wiele lepsze rzeczy :)

      Usuń
  10. Troszkę popadanie ze skrajności w skrajność w tym wypadku. Z chińskimi sieciówkami jest tak, że są te gorsze i takie które mają jakość dokładnie taką samą lub nawet lepszą niż popularne sieciówki w naszych centrach handlowych. Z blogerkami również jest tak, że są te które współpracują za darmo wybierając szmatkę za 2 dolce, prosząc o wejścia/kliki/obsy i tym podobne psując tym samym rynek, ale są również takie które swoją pracę cenią plus wybierają naprawdę fajne rzeczy tworząc stylizacje na każdą kieszeń. Nie zapominajmy, że większość rzeczy, które nosimy jest produkowana w Chinach i nie jesteśmy w stanie nie wydając przy tym fortuny nosić ciuchy TYLKO produkowane w PL. Trzeba zachować zdrowy rozsądek we wszystkim, bo jak w każdym przypadku są dwie strony medalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Tylko, że ja nie piszę tu o tych co się cenią, tylko o trendzie żebrania o klikanie, który kole w oczy :)

      Usuń
  11. Mnie najbardziej bawi fakt, że firmy proponując blogerkom barter, zarabiają tysiące na współpracach, a tymczasem dziewczyny.. no.. wiadomo - muszą (albo raczej w zupełności im to wystarcza) zadowolić się ubraniami, czy innymi gadżecikami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zdadzą sobie sprawę, że nie muszą :D

      Usuń
  12. Ja nigdy nie podejmowałam współpracy z azjatyckimi sklepami. Ubrania preferuję z naturalnych materiałów,a po na tym to co mam to starcza mi. Kiedyś byłam na spotkaniu blogerek i jedna z uczestniczek była ubrana w ciuchy które kojarzyłam z wpisów,przyznam że gdyby nie moje skojarzenie nie powiedziałbym że to z tego źródła. Niemniej jednak nie kuszą mnie współprace tego typu... Jednak nie ukrywam że zdarza mi się stacjonarne sklepy odwiedzić nie często będę a kupuję jeszcze rzadziej np gumkę do włosów,klamrę czy kominek zapachowy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja ani razu nie zamawiałam ciuchów z chińskich sklepów. Niby wiele osób chwali, ale wole ubrania z pewniejszych źródeł, czyli sieciówki, które spotkamy w galeriach handlowych. Ewentualnie zdarzyło mi się zamawiać ze sklepów amerykańskich. Jeśli chodzi o sam wyrób to nie ma reguły. Nawet z prestiżowego H&Mu czy Zary znajdziesz na metce "Made in China".

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja akurat współpracuję i uważam, że jeśli czyta się składy materiałów, sprawdza wymiary, to można trafić na całkiem fajne rzeczy (nieco droższe niż dwa dolary). Poza tym rzeczy w takich sieciówkach jak Zara czy H&M niczym się nie różnią, często są nawet z tych samych fabryk. Zresztą wiele jest blogerek, którym stylowości i klasy nie można odmówić, a pokazują fajne zestawy stworzone właśnie przy udziale ubrań z tych sklepów. Co do "świetnych jakościowo" ubrań rodzimej produkcji, to niedawno niestety trafiłam, na sukienkę pewnej polskiej firmy, z bawełny organicznej, która była dość droga i niestety po dwóch praniach ręcznych wygląda jak worek:/ Także nie uogólniałabym, bo w swojej szafie mam niezniszczalne wełniane płaszcze polskiej produkcji, ale też kilka fajnych egzemplarzy właśnie z Chin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całkowicie się z Tobą zgadzam

      Usuń
    2. Co do Zary to się zgodzę, sami robią szemrane interesy w Chinach :) co do H&M to jest jednak inna bajka i pisałem o tym tu: http://kristofradke.blogspot.com/2016/11/nieetyczna-zara-i-etyczny-h.html

      Nie zgodzę się też co do tego, że ubrania w dużych sieciówkach są takie same lub podobne jakościowo, miałem okazję zobaczyć na żywo ciuchy z Chińskich sklepów i pomijając już gorszy sort poliestru lub innego materiału, to są one bardzo źle skrojone.

      Usuń
  15. Te wszystkie rzeczy które do nas przychodza pochodza z jednej produkcji przeklejane metki i sprzedawane za ogromne kwoty. Jakis czas temu dostalam kurtke a identyczna można było kupić w Zarze, więc nigdy nie znasz co kto i gdzie to produkował....

    buziaki:*
    WWW.KARYN.PL

    OdpowiedzUsuń
  16. To co piszesz to prawda. Jednak każda sieciowka (ta tansza) czyli hm, new yorker czy nawet Zaram większość, niestety cholerna większość produktów jest produkowana w taki sposób. Chcesz zapłacić za produkt, ktorego nie wykonuje male biedne dziecko lub starsza schorowana Pani? Mnie na te sklepy zwyczajnie mnie jest stać- chociaż daze do tego, by w przyszłości moc wspierać takie firmy. Przemysł tworzenia ubrań jest okrutny, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każda, Zara rzeczywiście nie ma się czym pochwalić, ale H&M jest w tej dziedzinie bardzo transparenty, pisałem o tym tu: http://kristofradke.blogspot.com/2016/11/nieetyczna-zara-i-etyczny-h.html

      Sęk w tym, że ten post nie jest o metodach produkcji ubrań na świecie, ale o praktyce blogerów, która mnie irytuje :-) i tym, dlaczego ja się w to nie bawię.

      Usuń
  17. Wiesz, nigdy nie miałam współprac z takimi firmami ani nigdy nie kupiłam od nich ciuchów. Raz, ich rozmiarówka może być dziwna. Dwa, tyle czekania i rozczarowanie. Przyznam szczerze, że nie przepadam za postami typu "kliknij" i zdarza mi się kliknąć jakąś jedną rzecz raz na jakiś czas.
    Zastanawiam się, po co komu tyle ciuchów? No, chyba, że naprawdę nie ma kasy i one mu się przydają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla "miecia" :D im więcej tym lepiej.

      Usuń
    2. No, to już albo uzależnienie, albo chciwość...

      Usuń
  18. Szalone nastolaty lubią mieć mnóstwo ciuchów i się jarać tymi współpracami. Czasem sama kliknę w jakiś link kiedy coś jest ładne, ale nigdy nie zamawiam z tych stron, bo wolę iść do lumpeksu albo zwykłej sieciówki skoro już i tak sporo rzeczy jest zwykłą chińszczyzną.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja bym tak nie generalizowała. Z ubraniami różnie bywa, ale np. gadżety z takich stron są często dobrej jakości. Poza tym wiele sieciówek też ma ubrania produkowane, tak jak napisałeś, na Wschodzie

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam twoje wpisy tyle w temacie :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wszystkie rzeczy prezentowane przez te azjatyckie sklepy są złe. Jeżeli się odpowiednio poszuka, można trafić na całkiem fajne ubrania, nie zawsze, ale nie można generować.
    Wiele sklepów tzw. sieciówek również nie powala jakością.
    Zdaję sobie również sprawę z tego ,że niestety nie każdą osobę stać na drogie, bardzo dobrej jakości rzeczy. Sama w swojej szafie mam zarówno te tańsze jak i te droższe.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba kupować w drogich sklepach by dobrze wyglądać, sam często robię zakupy w second handach, ale post dotyczył schematu współpracy bloggerek z azjatyckimi sklepami i akurat takie osoby, które mają lustrzankę, laptopa... stać na normalne ciuchy :-)

      Usuń
  22. Wreszcie ktoś napisał prawde. Szlag mnie trafia jak ciągle dostaje priv, wez po klikaj, kliknij, no weź poklikaj. Pytam się ja, wieloletnia blogerka, gdzie sie podziali prawdziwi blogerzy którzy nie skomleli o kliki! Brawo dla Ciebie.
    Pozdrawiam.
    www.nasza-czworka.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Cześć. Jestem blogerką od w sumie kilku dobrych lat (3różne blogi) i takiej współpracy podjęłam się pierwszy raz. Nie jestem typem blogerki, która pozwoliłaby sobie wciskanie kiczu swoim czytelnikom,dlatego przy swoich recenzjach stoję, pisząc tylko prawdę. Czyli jak coś jest chujowe to takie jest i koniec kropka. Z resztą możesz poczytać u mnie. Do tej pory dostałam dwa zamówienia I okazało się że nie wszystko jest złe chociaz przyznam że właśnie tego się spodziewałam. Dlatego też postanowiłam kontynuować tą współpracę. Muszę się z Tobą zgodzić w kilku kwestiach. Kolejna sprawa to,to że tak razie Cię to że dostajesz coś za darmo. Kurde, w dzisiejszych czasach nawet w pysk za darmo się nie dostaje, dlaczego więc nie skorzystać? Mam nowiuśki aparat o którym marzyłam całe życie, mam laptopa-nawet dwa, mam smartphone'a, 60 calowy tv, i właśnie kupiłam Merca za całe 500 funtów. Odkładałam na to w chuj czasu, nawet nie masz pojęvia. Mam 21 lat, od 4 jestem na własnym utrzymaniu, mieszkam za granicą, a od 3 miesięcy jestem mamą,nie pracuję bo jak przy małym dziecku? Pracuje tylko piekielny. Uwierz mi zatem, że jak coś mogę dostać za darmo przy minimalnym wkładzie pracy to po prostu biorę, oczywiście wszystko w granicy rozsądku. Jestem ciekawa Twojej odpowiedzi. Pozdrawiam Piekielna Mama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie, że piszesz szczerze o tym co otrzymujesz :-)! Każdy ma prawo sam się przekonać czy coś jest warte polecenia, czy też nie. Ja się przekonałem jaka jest jakość tych rzeczy zamawiając kilka pozycji.

      Nie zgodzę się natomiast, że otrzymujesz te rzeczy za darmo, bo tak jak mówisz nic dziś nie ma za darmo. Bawiąc się w taką "współpracę" sprzedajesz powierzchnię reklamową na swoim blogu. Czy można mieć reklamę w gazecie za 10 dolarów, albo 3 bluzki? Nie! Mój wpis w dużej mierze odnosi się do postawy blogerek i ich tendencji do psucia rynku. Wiadomo, ze rzeczy z Chin są wszędzie (w sieciówkach też), ale nawet tam znajdziemy lepszej jakości egzemplarze.

      Ja też się sam utrzymuję i finansuje swoje wszelkie zachcianki, ale koszulą z poliestru nie opłacę czynszu :-) Tobie takie coś też raczej do szczęścia nie jest potrzebne, chociaż te koszulki robią za dobre szmaty do wycierania "na sucho"w moim mieszkaniu!

      Dziękuję za taki rzeczowy komentarz i pozdrawiam Cię ciepło :)!!!!

      Usuń
  24. cieszę się, że ktoś odważył się "powiedzieć" głośno o tym. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  25. W sieciówkach na prawdę są dobrej jakości i przede wszystkim ładne ubrania, do tego są również polskie sklepy internetowe, dlatego kompletnie nie rozumiem po co ktoś zamawia towary z chin... Fajnie że ktoś napisał w końcu prawdę o tych wszystkich koszulkach i innej odzieży z chińskich sklepów.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie "czaje" tej mody na ciuchy z zaful i innych sklepów tego typu.. pełno jest tego na blogach. Może i wyglada to Ok, ale ciekawa jestem jakie w dotyku jest takie ubranie i jak pachnie.. Sama kupuje z Ali jakieś gadżety/pierdoły, ostatnio nawet kupiłam maskę na twarz, ale już jej nie użyje 😄 Ubrań chyba nie chciałabym mieć.. 😊

    OdpowiedzUsuń
  27. Super piszesz. Można się wiele dowiedzieć na twoim blogu. Zapraszamy do siebie! :)
    http://bestfriendappeal.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  28. Omijam takie wpisy i omijam takie sklepy. Nie lubię tandety.

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Zobacz również

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...